wtorek, 3 lipca 2012

Pierwsze wrażenia, pierwsze uruchomienie...

 W okolicach kwietnia / maja złożyłem pre-order na RaspberryPi w firmie Farnell. Urządzenie miało dotrzeć do mnie w okolicy września. Takie opóźnienia spowodowane są wielkim popytem i niewielkim nakładem sprzedaży. Kilka dni temu otrzymałem maila od firmy Farnell, że moja przesyłka została wysłana i będzie u mnie 2-go lipca. Tak też się stało :D

Pierwsze wrażenia? "Kurczę, mała ta paczka". W kopercie bąbelkowej jeszcze mniejsze pudełko (wielkości mniejwięcej paczki fajek). A w pudełku Raspberry :D Poza urządzeniem w paczce znajdowały się: faktura i list przewozowy, oraz certyfikat RoHS.



Niech nikogo nie dziwi fakt, że do urządzenia nikt nie załączył instrukcji obsługi. Dlaczego? Po pierwsze - grupą odbiorców są ludzie raczej znający się na rzeczy. Po drugie - w internecie jest cała masa FAQf, instrukcji dla początkujących itp. A po trzecie - RaspberryPi to projekt ciągle rozwijany, podlegający ciągłym zmianom. Brak jest zatem oficjalnej instrukcji (jako takiej, dostarczanej np. do urządzeń AGD ;) ). Jednak ostatnio, buszując po blogach, znalazłem wzmiankę o książce (pisanej chyba przez pasjonata RBPi). Zamieszczę post jak ją namierzę ponownie.

Napięcie przed pierwszym uruchomieniem spotęgował.. brak kabla MicroB USB (do zasilania RBPi). W pobliskim sklepie komputerowym - niestety też nie było. Kabel został zamówiony wczoraj, będzie dzisiaj (spoko sklep, fajna obsługa, bez reklam...). Po powrocie do domu okazało się, że żona ma takowy kabel i chętnie się nim podzieli (od telefonu Nokia). Trzęsącymi się rękoma zacząłem podłączać... kabel LAN (w sumie przy pierwszym odpaleniu niepotrzebny), HDMI do telewizora, kartę SD z przygotowanym systemem (Debian Squeeze), a na końcu zasilanie (jako zasilacza użyłem ładowarki do iPad'a 2). Pierwsze wrażenie po uruchomieniu - obraz na telewizorze LCD - żyleta! (w końcu sygnał po HDMI...). Radośnie iluminująca malinka w lewym górnym rogu i oznaki ładującego się linuxa utwierdziły mnie w przekonaniu, że wszystko jest ok. Pierwsze ładowanie systemu trwało dość długo (albo z wrażenia tak mi się zdawało). No i też z tego samego wrażenia.. zapomniałem podłączyć jakąkolwiek klawiaturę. Podpiąłem bezprzewodowy komplet Microsoft'u (odbiornik-mydelniczka na USB, mysz i klawiatura). Po ponownym uruchomieniu RBPi okazało się, że klawiatura nie sprawia żadnych problemów. Po wpisaniu loginu, hasła (standardowego dla RBPi w Debian'ie Squeeze), a następnie startx - ukazało się moim oczom XFCE. Nie powiem - jestem pod wrażeniem. Podjarany podpiąłem drugie urządzenie pod USB - mysz bezprzewodową A4TECH. Sprzęt został wykryty bez problemu, jednak nie wiem, czy z komunikacją jest wszystko ok. Zdarza się, że gdzieś "giną" kliknięcia. Prawdopodobnie wszystko jest ok tylko system ma opóźnienia w ładowaniu z karty SD, lub po prostu siadają baterie w myszy. Po wstępnych podjarkach podłączyłem RJ'ta w celu "złapania" sieci. I tym razem wszystko poszło bez problemu. A w każdym razie strony WWW ładowały się bez problemu, niestety nie miałem czasu na dalsze zabawy, bo było już późno.



 Podsumowanie - cholernie miłe zaskoczenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz